Wisława Szymborska
Poems:
| Four a.m. | Czwarta nad ranem | 
| Dzieci epoki 
 Jesteśmy dziećmi epoki, epoka jest polityczna. 
 Wszystkie twoje, nasze, wasze dzienne sprawy, nocne sprawy to są sprawy polityczne. 
 Chcesz czy nie chcesz, twoje geny mają przyszłość polityczną, skóra odcień polityczny, oczy aspekt polityczny. 
 O czym mówisz, ma rezonans, o czym milczysz, ma wzmowę tak czy owak polityczną. 
 Nawet idąc borem lasem stawiasz kroki polityczne na podłożu politycznym. 
 Wiersze apolityczne też są polityczne, a w górze świeci księżyc, obiekt już nie księżycowy. Być albo nie być, oto jest pytanie. Jakie pytanie, odpowiedz kochanie. Pytanie polityczne. 
 
 Nie musisz nawet być istotą ludzką, by zyskać na znaczeniu politycznym. 
 Wystarczy, żebyś był ropą naftową, paszą treściwą czy surowcem wtórnym. Albo I stołem obrad, o którego kształt spierano się miesiącami przy jakim pertraktować o życiu i śmierci, okrągłym czy kwadratowym. 
 Tymczasem ginęli ludzie, zdychały zwierzęta, płonęły domy i dziczały pola jak w epokach zamierzchłych i mniej politycznych. | 
     le sičcle est politique 
    Toutes les 
    choses tiennes, miennes, ou circuit intégré, ou verre recyclé. Ou une table de négociation, dont la forme provoqua de longs mois de disputes : oů allait-on débattre de la vie, de la mort, autour d’une ronde ou d’une rectangulaire ? 
    
    En attendant 
    des gens mourraient, | 
| 
 Children of our age 
 
    
    We are children of our age,  & Clare Cavanagh) | Somos os filhos da época, e a época é política. Todas as coisas - minhas, tuas, nossas, coisas de cada dia, de cada noite săo coisas políticas. 
    Queiras ou năo queiras, 
    O que dizes tem 
    ressonância, 
    Mesmo caminhando contra 
    o vento 
    Poemas apolíticos também 
    săo políticos, 
    Năo precisas nem ser 
    gente 
    uma mesa de conferęncia 
    cuja forma 
 
    Enquanto isso, os homens 
    se matam, 
 | 
| 
 PSALM 
    
    Oh, the 
    leaky boundaries of man-made states!  
    
    Need I 
    mention every single bird that flies in the face of frontiers  
    
    Among 
    innumerable insects, I'll single out only the ant  
    
     
    
    And how 
    can we talk of order overall  
    
    Not to 
    speak of the fog's reprehensible drifting!  
    
    Only what 
    is human can truly be foreign.  (Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh) | O , jakże są nieszczelne granice ludzkich państw! Ile to chmur nad nimi bezkarnie przepływa, ile piasków pustynnych przesypuje się z kraju do kraju, ile górskich kamyków stacza się w cudze włości w wyzywających podskokach! 
 
 Czy muszę tu wymieniać ptaka za ptakiem jak leci, albo jak właśnie przysiada na opuszczonym szlabanie? Niechby to nawet był wróbel- a już ma ogon ościenny, choć dzióbek jeszcze tutejszy.W dodatku - ależ się wierci! 
 Z nieprzeliczonych owadów poprzestanę na mrówce, która pomiędzy lewym a prawym butem strażnika na pytanie: skąd dokąd-nie poczuwa się do odpowiedzi. 
 
 Och, zobaczyć dokładnie cały ten nieład naraz, na wszystkich kontynentach! Bo czy to nie liguster z przeciwnego brzegu przemyca poprzez rzekę stutysięczny listek? Bo kto , jeśli nie mątwa zuchwale długoramienna, narusza świętą strefę wód terytorialnych? 
 
 Czy można w ogóle mówić o jakim takim porządku, jeżeli nawet gwiazd nie da się porozsuwać, żeby bylo wiadomo która komu świeci? 
 
 I jeszcze to naganne rozpościeranie się mgły! I pylenie się stepu na całej przestrzeni, jak gdyby nie był wcale w pół przecięty! I rozleganie się głosów na usłużnych falach powietrza: przywoływawczych pisków i znaczących bulgotów! 
 
 Tylko co ludzkie potrafi być prawdziwie obce. Reszta to lasy mieszane, krecia robota i wiatr. 
 | 
| The Turn of the Century 
 
 It was supposed to be better than the others, our 20th century, But it won't have time to prove it. Its years are numbered, its step unsteady, its breath short. 
 Already too much has happened that was not supposed to happen. What was to come about has not. 
 Spring was to be on its way, and happiness, among other things. 
 Fear was to leave the mountains and valleys. The truth was supposed to finish before the lie. Certain misfortunes were never to happen again such as war and hunger and so forth. 
 These were to be respected: the defenselessness of the defenseless, trust and the like. 
 Whoever wanted to enjoy the world faces an impossible task. 
 Stupidity is not funny. Wisdom isn't jolly. 
 Hope Is no longer the same young girl et cetera. Alas. 
 God was at last to believe in man: good and strong, but good and strong are still two different people. 
 How to live--someone asked me this in a letter, someone I had wanted to ask that very thing. 
 Again and as always, and as seen above there are no questions more urgent than the naive ones. 
 | 
 
 
    Miał być 
    lepszy od zeszłych nasz XX wiek. 
    Już zbyt 
    wiele się stało, 
    Miało się 
    mieć ku wiośnie 
    Strach miał 
    opuścić góry i doliny. 
    Miało się 
    kilka nieszczęść 
    W poważaniu 
    być miała 
    Kto chciał 
    cieszyć się światem, 
    Głupota nie 
    jest śmieszna. 
    Nadzieja 
    Bóg miał 
    nareszcie uwierzyć w człowieka 
    Jak żyć - 
    spytał mnie w liście ktoś, 
    Znowu i tak 
    jak zawsze, | 
| 
 Four a.m. 
    
    The hour between night and day. Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Czwarta nad ranemGodzina z nocy na dzień.Godzina z boku na bok. Godzina dla trzydziestoletnich. Godzina uprzątnięta pod kogutów pianie. Godzina, kiedy ziemia zapiera nas. Godzina, kiedy wieje od wygasłych gwiazd. Godzina a-czy-po-nas-nic-nie-pozostanie. Godzina pusta. Głucha, czcza. Dno wszystkich innych godzin. Nikomu nie jest dobrze o czwartej nad ranem. Jeśli mrówkom jest dobrze o czwartej nad ranem - pogratulujmy mrówkom. I niech przyjdzie piąta, o ile mamy dalej żyć. | 
| 
 Still 
 
    
    In sealed box cars travel
     
 
 
    
    The name Nathan strikes fist against wall,
     
 
 
    
    Don't jump while it's moving, name David.
     
 
 
    
    Let your son have a Slavic name,
     
 
 
    
    Don't jump while it's moving. Your son will be Lech.
     
 
 
    
     A 
    cloud made of people moved over the land,
     
 
 
    
    Cor-rect, cor-rect clicks the wheel. Gladeless forest.
     | JeszczeW zaplombowanych wagonach jadą krajem imiona, a dokąd tak jechać będą, a czy kiedy wysiędą, nie pytajcie, nie powiem, nie wiem. 
    Imię Natan 
    bije pięścią w ścianę, 
    Nie skacz w 
    biegu, imię Dawida. 
    Syn niech 
    imię słowiańskie ma, 
    Nie skacz w 
    biegu. Syn będzie Lech. 
    Chmura z 
    ludźmi nad krajem szła, 
    Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan. | 
| 
 
    
    Dans les 
    wagons plombés Je n'en sais, je ne vous dirais rien. 
 
 
    
    Prénom Nathan 
    cogne contre la cloison, puisque se meurt de soif le prénom Aaron. 
 
 
    
    Ne saute pas 
    deans le vide, prénom David. C'est trop lourd ŕ porter par ici. 
 
 
    
    Que ton fils 
    porte un nom slave et blond, D'aprčs tes paupičres et d'aprčs ton prénom. 
 
 
    
    Ne saute pas. 
    Que ton fils s'appelle Lech. Et ricannent les wagons sur la voie. 
 
 
    
    Un nuage 
    humain passe sur le pays, Et les rails dans le noir disparaissent. 
 
 
    
    C'est comme 
    ca - fait la roue. Pas de clairičre. C'est comme ca - le silence cogne le silence. 
 
 | Jeszcze
    W 
    zaplombowanych wagonach 
    Imię Natan 
    bije pięścią w ścianę, 
    Nie skacz w 
    biegu, imię Dawida. 
    Syn niech 
    imię słowiańskie ma, 
    Nie skacz w 
    biegu. Syn będzie Lech. 
    Chmura z 
    ludźmi nad krajem szła, 
    
    Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan. | 
| Eau 
 
    
    Voilŕ que sur 
    ma main tombe une goutte de pluie, 
 
    
    Elévation du 
    givre des moustaches d'un phoque, 
 
    
    Sur la 
    poinnte de mon index 
 
    
    Et le 
    Pacifique coule dans le lit de la Rudawa, 
 
    
    En mille sept 
    cent soixante-quatre 
 
    
    La bouche n'y 
    suffirait pour décliner 
 
    
    Il faudrait 
    te trouver un nom dans toutes les langues 
 
    
    Et se taire 
    en m6eme temps - au nom d'un lac 
 
    
    Et qui 
    n'existe point sur terre, comme au ciel 
 
    
    Un qui se 
    noie, un autre qui t'implore en mourant. 
 
    
    Maisons tu 
    éteignais, maisons tu emportais 
 
    
    Dans les 
    fonds baptismaux et les bidets des putes. 
    
    Grignotant 
    les rochers, allaitant l'arc-en-ciel. 
 
    
    Que c'est 
    léger, tout ca, dans une goutte de pluie 
 
    
    Quoi - quand 
    - oú que ce soit passé, | Woda
    Kropla 
    deszczu mi spadła na rękę, | 
| Terroriste, il regarde 
    La bombe 
    sautera dans le bar ŕ treize heures vingt. 
 
    
    Le 
    terroriste, lui, est déjŕ del'autre côté de la rue. 
 
    
    La femme en 
    blouson jaune, elle entre. 
 
    
    Treize heures 
    dix-sept et quarante secondes. 
    
     
 
    
    Treize heures 
    diz-neuf. 
 
    
    Il est treize 
    heures vingt. 
 | 
 
    
    Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia. 
    
    Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy. 
 
    
    Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi. 
 
    
    Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund. 
 
    
    Trzynasta osiemnaście. 
 
    
    Trzynasta dziewiętnaście. 
 
    
    Jest trzynasta dwadzieścia. | 
| Utopia 
 
 island where it all becomes clear 
    
     
    
    the only 
    roads are those that offer access 
    
    bushes 
    bend beneath the weight of proofs 
    
    the 
    tree of valid supposition grows here 
    
    the 
    tree of understanding, dazzingly straight and simple 
    
    te thicker 
    the woods, the vaster the vista if any doubts arise, the wind dispels them instantly 
    
     
    
     
    
     
    
     
 
    
    for all 
    its charms, the island is uninhabited 
 
    
    all you 
    can do here is leave 
    
     Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Utopia
    Wyspa, na której wszystko się wyjaśnia. | 
| Utopia 
    
     Traduzione di Pietro Marchesani | Utopia
 
    
    Wyspa, 
    na której wszystko się wyjaśnia. 
 | 
| 
 the onion 
 
    the onion, 
    now that's something else 
    our skin 
    is just a coverup 
    at peace, 
    at peace 
    nature's 
    rotundest tummy | Cebula
 
    
    Co innego cebula. | 
| Tortures 
 
 
    Rien n'a 
    changé. 
 
 
 
 
    Rien n'a 
    changé. 
 
 
 
 
    Rien n'a 
    changé. 
 
 
 
 
    Tout cela 
    sous un ciel par nature incéleste 
 
 
 
 
    Une seconde 
    qui passe. 
 
 
 
    Le temps 
    passe tel un messager avec une nouvelle urgente. | 
 Tortury 
    
    Nic się 
    nie zmieniło. 
 | 
| 
 thank you note 
 
    i owe so 
    much 
    the relief 
    as i agree 
    the 
    happiness that i am not 
    the peace 
    i feel with them 
    i don't 
    wait for them 
    from a 
    rendezvous to a letter 
    trips with 
    them always go smoothly 
    and when 
    seven hills and rivers 
    the 
    deserve the credit 
    they 
    themselves don't realize 
    "i don't 
    owe them a thing" | 
 
    
    Wiele zawdzięczam  
    
    Ulgę, z jaką się godzę,  
    
    Radość, że nie ja jestem  
    
    Pokój mi z nimi  
    
    Nie czekam na nich  
    
    Cierpliwa  
    
    Od spotkania do listu  
    
    Podróże z nimi zawsze są udane,  
    
    A kiedy nas rozdziela  
    
    Ich zasługą,  
    
    Sami nie wiedzą,  | 
| 
 an unexpected meeting 
 
    
    we treat 
    each other with exceeding courtesy; 
    
    our tigers 
    drink milk 
    
    our snakes 
    have shed their lightning 
    
    we fall 
    silent in mid-sentence 
 Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Niespodziane spotkanie
    Jesteśmy bardzo uprzejmi dla siebie, | 
| going home 
 
    he came 
    home. said nothing | Powroty
    Wrócił. Nic 
    nie powiedział. | 
| 
    Voltou. 
    Năo disse nada.  | Powroty
    
    Wrócił. Nic nie powiedział. | 
| advertisement 
 
    i am a 
    tranquillizer 
    i know how 
    to handle misfortune 
    you're 
    still a young man/woman 
    let me 
    have your abiss 
    you'll 
    thanks me for giving you 
    sell me 
    your soul | 
 
    
    Jestem pastylka na uspokojenie,  
    
    Wiem, co robić z nieszczęściem,  
    
    Jesteś jeszcze młody (młoda),  
    Oddaj 
    mi swoją przepaść -  
    
    Sprzedaj mi swoją duszę.  Innego diabła już nie ma. | 
| NOTHING'S A GIFT 
 Nothing's a gift, it's all on loan. I'm drowning in debts up to my ears. I'll have to pay for myself with my self, give up my life for my life. 
 Here's how it's arranged: The heart can be repossessed, the liver, too, and each single finger and toe. 
 Too late to tear up the terms, my debts will be repaid, and I'll be fleeced, or, more precisely, flayed. 
 I move about the planet in a crush of other debtors. some are saddled with the burden of paying off their wings. Others must, willy-nilly, account for every leaf. 
 Every tissue in us lies on the debit side. Not a tenacle or tendril is for keeps. 
 The inventory, infinitely detailed, implies we'll be left not just empty-handed but handless too. 
 I can't remember where, when, and why I let someone open this account in my name. 
 We call the protest against this the soul. And it's the only item not included on the list. Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Nic darowane
    Nic darowane, wszystko pożyczone. | 
| 
 
    
    Nulla č in 
    regalo, tutto č in prestito. 
    
    Ho permesso 
    che aprissero 
 Traduzione di Pietro Marchesani | Nic darowaneNic darowane, wszystko pożyczone. Tonę w długach po uszy. Będę zmuszona sobą zapłacić za siebie, za życie oddać życie. Tak to już urządzone, że serce do zwrotu i wątroba do zwrotu i każdy palec z osobna. Za późno na zerwanie warunków umowy. Długi będą ściągnięte ze mnie wraz ze skórą. Chodzę po świecie w tłumie innych dłużników. Na jednych ciąży przymus spłaty skrzydeł. Drudzy chcąc nie chcąc rozliczą się z liści. Po stronie Winien wszelka tkanka w nas. żadnej rzęski, szypułki do zachowania na zawsze. Spis jest dokładny i na to wygląda, że mamy zostać z niczym. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie, kiedy i po co pozwoliłam otworzyć sobie ten rachunek. Protest przeciwko niemu nazywamy duszą. I to jest to jedyne, czego nie ma w spisie. 
 | 
| Museu 
 
    Há 
    pratos, mas falta apetite 
 | MuzeumSą talerze, ale nie ma apetytu. Są obrączki, ale nie m wzajemności od co najmniej trzystu lat. Jest wachlarz - gdzie rumieńce? Są miecze - gdzie gniew? I lutnia ani brzęknie o szarej godzinie. Z braku wieczności zgromadzono dziesięć tysięcy starych rzeczy. Omszały woźny drzemie słodko zwiesiwszy wąsy nad gablotką. Metale, glina, piórko ptasie cichutko tryumfują w czasie. Chichocze tylko szpilka po śmieszce z Egiptu. Korona przeczekała głowę. Przegrała dłoń do rękawicy. Zwyciężył prawy but nad nogą. Co do mnie, żyję, proszę wierzyć. Mój wyścig z suknią nadal trwa. A jaki ona upór ma! A jak by ona chciała przeżyć! | 
| Céu 
 
 
 
    Era 
    preciso comecar daí: céu. 
 
     
     
 
     
 
 
     
 
    Devoro 
    o céu, rejeito o céu. 
    com o 
    abraço abraçado, 
 
 
    A 
    divisăo entre céu e terra 
    Permite 
    até que se sobreviva 
 | 
 Od tego trzeba biło zaczać: niebo. Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb. Otwór i nic poza nim, ale otwarty szeroko. 
 Nie muszę czekać na pogodną noc, ani zadzierać głowy, żeby przyjrzeć się niebu. Niebo mam za plecami, pod ręką i na powiekach. 
 Niebo owija mnie szczelnie i unosi od spodu. 
 Nawet najwyższe góry nie są bliżej nieba niż najgłębsze doliny. Na żadnym miejscu nie ma go więcej niż w innym. Obłok równie bezwzględnie przywalony jest niebem co grób. Kret równie wniebowzięty jak sowa chwiejąca skrzydłami. Rzecz, która spada w przepaść, spada z nieba w niebo. Sypkie, płynne, skaliste, rozpłomienione i lotne połacie nieba, okruszyny nieba, podmuchy nieba i sterty. Niebo jest wszechobecne nawet w ciemnościach pod skórą. 
 Zjadam niebo, wydalam niebo. Jestem pułapka w pułapce, zamieszkiwanym mieszkańcem, obejmowanym objęciem, pytaniem w odpowiedzi na pytanie. 
 Podział na ziemię i niebo to nie jest właściwy sposób mysŀenia o tej całości. Pozwala tylko przeżyć pod dokładniejszym adresem, szybszym do znalezienia, jeślibym była szukana. Moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz. | 
| 
 
 Da questo occorreva cominciare: il cielo. Finestra senza davanzale, senza telai, senza vetri. Apertura e niente al di lŕ, ma aperta ampiamente. 
 Non deve attendere una serena notte né alzare la testa per osservare il cielo. Il cielo ce l'ho alle spalle, sotto mano e sulle palpebre. Il cielo mi avvolge ermeticamente e soleva da sotto. 
 Perfino le piů alte montagne non sono piů vicine al cielo delle piů profonde valli. In nessun posto non ce ne di piů che in un altro. Una nube č con uguale mancanza di riguardo schiacciata dal cielo che una tomba. La talpa ugualmente assunta in cielo al gufo agitante le ali. Qualcosa che cade in un abisso, cade di cielo in cielo. 
 Friabili, fluide, rocciose, infiammate e volatili fette di cielo, briciole di cielo, soffi di cielo e cataste. Il cielo č onnipresente perfino nelle oscuritŕ sotto la cute. 
 Mangio il cielo, espello il cielo. Sono una trappola intrappolata, abitato abitante, abbracciato abbraccio, domanda in risposta a domanda. 
 La divisione in terra e cielo non č il giusto modo di pensare a questo insieme. Consente solo di vivere sotto un piů preciso indirizzo, piů rapido da trovare, se fossi cercata. I miei segni particolari: incanto e disperazione. 
 Traduzione di Halina Szmyd | NIEBO 
 Od tego trzeba biło zaczać: niebo. Okno bez parapetu, bez futryn, bez szyb. Otwór i nic poza nim, ale otwarty szeroko. 
 Nie muszę czekać na pogodną noc, ani zadzierać głowy, żeby przyjrzeć się niebu. Niebo mam za plecami, pod ręką i na powiekach. 
 Niebo owija mnie szczelnie i unosi od spodu. 
 Nawet najwyższe góry nie są bliżej nieba niż najgłębsze doliny. Na żadnym miejscu nie ma go więcej niż w innym. Obłok równie bezwzględnie przywalony jest niebem co grób. Kret równie wniebowzięty jak sowa chwiejąca skrzydłami. Rzecz, która spada w przepaść, spada z nieba w niebo. Sypkie, płynne, skaliste, rozpłomienione i lotne połacie nieba, okruszyny nieba, podmuchy nieba i sterty. Niebo jest wszechobecne nawet w ciemnościach pod skórą. 
 Zjadam niebo, wydalam niebo. Jestem pułapka w pułapce, zamieszkiwanym mieszkańcem, obejmowanym objęciem, pytaniem w odpowiedzi na pytanie. 
 Podział na ziemię i niebo to nie jest właściwy sposób mysŀenia o tej całości. Pozwala tylko przeżyć pod dokładniejszym adresem, szybszym do znalezienia, jeślibym była szukana. Moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz. | 
| THE SUICIDE’S ROOM 
    
    I'll bet 
    you think the room was empty.  
 
    
    No books, 
    no pictures, no records, you guess?  
 
    
    No way 
    out? But what about the door?  
 
    
    You think 
    at least the note tell us something.  | 
 Myślicie pewnie, że pokój był pusty. A tam trzy krzesła z mocnym oparciem. Tam lampa dobra przeciw ciemności. Biurko, na biurku portfel, gazety. Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy. Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes. Myślicie, że tam naszych adresów nie było? 
 Brakło, myślicie, książek, obraz w i płyt? A tam pocieszaj ca trąbka w czarnych rękach. Saskia z serdecznym kwiatkiem. Rado iskra bogów. Odys na płce w życiodajnym nie po trudach pice ni piątej. Moraliści, nazwiska wypisane złotymi zgłoskami na pięknie garbowanych grzbietach. Politycy tu obok trzymali się prosto. 
 I nie bez wyjścia, chociażby przez drzwi, nie bez widok w, chociażby przez okno, wydawał się ten pokój. Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie. Brzęczała jedna mucha, czyli żyła jeszcze. 
 Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś. A jeżeli wam powiem, że listu nie było – i tylu nas - przyjaciół, a wszyscy się pomieścili W pustej kopercie opartej o szklankę. | 
| 
 
 
 
    Vocęs 
    devem achar, sem dúvida, que o quarto esteve vazio.  
 
 
    Acham 
    que faltavam livros, quadros ou discos?  
 
 
    E năo 
    era sem saída este quarto,  
 
 
    Acham 
    entăo que talvez uma carta explicava algo.  | Pokój samobójcy 
 Myślicie pewnie, że pokój był pusty. A tam trzy krzesła z mocnym oparciem. Tam lampa dobra przeciw ciemności. Biurko, na biurku portfel, gazety. Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy. Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes. Myślicie, że tam naszych adresów nie było? 
 Brakło, myślicie, książek, obraz w i płyt? A tam pocieszaj ca trąbka w czarnych rękach. Saskia z serdecznym kwiatkiem. Rado iskra bogów. Odys na płce w życiodajnym nie po trudach pice ni piątej. Moraliści, nazwiska wypisane złotymi zgłoskami na pięknie garbowanych grzbietach. Politycy tu obok trzymali się prosto. 
 I nie bez wyjścia, chociażby przez drzwi, nie bez widok w, chociażby przez okno, wydawał się ten pokój. Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie. Brzęczała jedna mucha, czyli żyła jeszcze. 
 Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś. A jeżeli wam powiem, że listu nie było – i tylu nas - przyjaciół, a wszyscy się pomieścili W pustej kopercie opartej o szklankę. 
 | 
| PORTRAIT OF A WOMAN 
    
    She must 
    be a variety.  | 
 
    Musi 
    być do wyboru,
     | 
| . TRUE LOVE 
    
    True love. 
    Is it normal, | 
 Miłość szczęśliwa.Czy to jest normalne,czy to poważne, czy to pożyteczne - 
 co świat ma z dwojga ludzi, którzy nie widzą świata? 
 Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi, pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani, 
 że tak stać się musiało- w nagrodę za co?za nic; 
 światło pada znikąd- dlaczego właśnie na tych, a nie na innych? 
 Czy to obraża sprawiedliwość?Tak 
 Czy narusza troskliwie piętrzone zasady, strąca ze szczytu morał?Narusza i strąca. 
 
 Spójrzcie na tych szczęśliwych:gdyby się chociaż maskowali trochę, 
 udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół! 
 Słuchajcie jak się śmieją- obraźliwie, jakim językiem mówią- zrozumiałym na pozór. 
 A te ich ceremonie, ceregiele, wymyślne obowiązki względem siebie- 
 wygląda to na zmowę za plecami ludzkości! 
 
 Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło, gdyby ich przykład dał się naśladować. 
 Na co liczyć by mogły religie, poezje, o czym by pamiętano, czego zaniechano, kto by chciał zostac w kręgu. 
 
 Miłość szczęśliwa.Czy to jest konieczne?Takt i rozsądek każą myśleć o niej jak o skandalu z wysokich sfer Życia. 
 Wspaniałe dziatki rodzą się bez jej pomocy.Przenigdy nie zdołałaby zaludnić ziemi, 
 zdarza się przecież rzadko. 
 Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą,że nigdzie nie ma miłośći szczęśliwej. 
 Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać. | 
| . UNDER ONE SMALL STAR 
 
    My 
    apologies to chance for calling it necessity. May my dead be patient with the way my memories fade. My apologies to time for all the world I overlook each second. My apologies to past loves for thinking that the lates is the first. Frogive me, open wounds, for pricking my finger. I apologize for my record of minutes to those who cry from the depths. I apologize to those who wait in railway stations for being asleep today at five a.m. Pardon me, hounded hope, for laughing from time to time. Pardon me, deserts, that I don't rush to you bearing a spoonful of water. And you, falcon, unchanging year after year, always in the same cage, your gaze always fixed on the same point in space, forgive me, even if it turns out you were stuffed. My apologies to the felled tree for the table's four legs. My apologies to great questions for small answers. Truth, please don't pay me much attention. Dignity, please be magnanimous. Bear with me, O mystery of existence, as I pluck the occasional thread from your train. Soul, don't take offence that I've only got you now and then. My apologies to everything that I can't be everywhere at once. My apologies to everyone that I can't be each woman and each man. I know I won't be justified as long as I live, since I myself stand in my own way. Don't bear me ill will, speech, that I borrow weighty words, then labour heavily so that they may seem light. Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | 
 
 Przepraszam przypadek, że nazywam go koniecznością Przepraszam koniecznośc, jeśli jednak się mylę. Niech się nie gniewa szczęście, że biorę je jak swoje. Niech mi zapomną umarli, że ledwie tlą się w pamięci. Przepraszam czas za mnogość przeoczonego świata na sekundę. Przepraszam dawną miłość, że nową uważam za pierwszą. Wybaczcie mi, daleki wojny, że noszę kwiaty do domu. Wybaczcie, otwarte rany, że kłuję się w palec. Przepraszam wołających z otchłani za płytę z menuetem. Przepraszam ludzi na dworcach za sen o piatej rano. Daruj, szczuta nadziejo, że śmieję się czasem. Darujcie mi, pustynie, że z łyżką wody nie biegnę. I ty, jastrzębiu, od lat ten sam, w tej samej klatce, zapatrzony bez ruchu zawsze w ten sam punkt, odpuść mi, nawet gdybyś był ptakiem wypchanym. Przepraszam ścięte drzewo za cztery nogi stołowe. Przepraszam wielkie pytania za małe odpowiedzi. Prawdo, nie zwracaj na mnie zbyt bacznej uwagi. Powago, okaż mi wspaniałomyślność. ścierp, tajemnico bytu, że nie mogę być wszędzie. Przepraszam wszystkich, że nie mogę być każdym i każdą. Wiem, że póki żyję, nic mnie nie usprawiedliwia, ponieważ sama sobie stoję na przeszkodzie. Nie miej mi za złe, mowo, że pożyczam patetycznych słów, a potem trudu dokładam, żeby wydały się lekkie. | 
| ANY CASE 
 
    
    It could 
    have happened.  
    
    So you're 
    here? Still dizzy from another dodge, close shave, | 
 
 Zdarzyc sie moglo. Zdarzyc sie musialo. Zdarzylo sie wczesniej. Pozniej. Blizej. Dalej. Zdarzylo sie nie tobie. 
 Ocalales, bo byles pierwszy. Ocalales, bo byles ostatni. Bo sam. Bo ludzie. Bo w lewo. Bo w prawo. Bo padal deszcz. Bo padal cien. Bo panowala sloneczna pogoda. 
 Na szczescie tam byl las. Na szczescie nie bylo drzew. Na szczescie szyba, hak, belka, hamulec, framuga, zakret, milimetr, sekunda. 
 Na szczescie brzytwa plywala po wodzie. Wskutek, poniewaz, a jednak, pomimo, co by to bylo, gdyby reka, noga, o krok, o wlos od zbiegu okolicznosci. 
 Wiec jestes? Prosto z uchylonej jeszcze chwili? Siec byla jednooka, a ty przez to oko? Nie umiem sie nadziwic, namilczec sie temu. Posluchaj, jak mi predko bije twoje serce. | 
| RUBENS' WOMEN
 
 
 
    Titanettes, 
    female fauna, 
 
    Daughters of 
    the Baroque. Dough 
 
    O pumpkin 
    plump! 0 pumped-up corpulence 
 
    Their skinny 
    sisters woke up earlier, 
 
    Exiled by 
    style. Only their ribs stood out. 
 
    The 
    thirteenth century would have given them golden haloes. 
 
    For even the 
    sky bulges here Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | KOBIETY RUBENSA
 
    
    Waligórzanki, żeńska fauna,  
 
    Córy baroku. 
    Tyje ciasto w dzieży,  
 
    O rozdymione, 
    o nadmierne 
 
    Ich chude 
    siostry wstały wcześniej,  
 
    Wygnanki 
    stylu. Żebra przeliczone,  
 
    Trzynasty 
    wiek dałby im złote tło.  
 
    Albowiem 
    nawet niebo jest wypukłe,  About this poem, see this page | 
| L'ombra
    La mia ombra 
    e' come un buffone 
    Il che forse a 
    suo modo duole 
    La regina si 
    sporge dal balcone 
    Si e' preso, 
    il merlo, i gesti liberali, 
    Lieve saro', 
    ah, nell'agitare il braccio, 
    Sire, in quel 
    momento sara' il buffone | 
    Mój cień jak błazen za 
    królową. 
    Co może na swój sposób 
    boli 
    Królowa z okna się 
    wychyli 
    Ten prostak wziął na 
    siebie gesty, 
    Będę, ach lekka w ruchu 
    ramion, 
    Królu to błazen o tej 
    porze, | 
| EPITAPH 
    
     | 
    Tu leży 
    staroświecka jak przecinek | 
| COLORATURA
    Poised 
    beneath a twig-wigged tree, 
    Oh yes, she 
    Cares (with a high C) 
    But hark! 
    It's dark! Oh doom too soon! 
    You want to 
    silence her, abduct her 
    
    Oh nay! Oh 
    nay! Though doom be nigh, 
    
    
    chandelierward; and while she's there, Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Koloratura
 
    Stoi pod 
    peruczką drzewa, 
    Człowieka 
    przez wysokie C 
    Ale czy 
    dobrze słyszę? Biada! 
    Chcesz, 
    żeby zmilkła? Uwieść ją 
    O nie! O 
    nie! W godzinie złej | 
| THE RAILROAD STATION
    My 
    nonarrival in the city of N. 
    You'd been 
    alerted 
    You were 
    able not to be there 
    The train 
    pulled up at Platform 3. 
    My absence 
    joined the throng 
    Several 
    women rushed 
    Somebody 
    ran up to one of them. 
    While they 
    kissed 
    The 
    railroad station in the city of N. 
    The whole 
    remained in place. 
    Even a 
    rendezvous 
    Beyond the 
    reach 
    In the 
    paradise lost 
    Somewhere 
    else. | 
 
    
    Nieprzyjazd 
    mój do miasta N. 
    
    Zostałeś 
    uprzedzony  
    
    Zdążyłeś 
    nie przyjść 
    
    Pociąg 
    wjechał na peron trzeci. 
    
    Uchodził w 
    tłumie do wyjścia 
    
    Kilka 
    kobiet zastąpiło mnie 
    
    Do jednej 
    podbiegł 
    
    Oboje 
    wymienili 
    
    Dworzec w 
    mieście N. 
    
    Całość 
    stała na swoim miejscu. 
    
    Odbyło się 
    nawet  
    
    Poza 
    zasięgiem 
    
    W raju 
    utraconym 
    
    Gdzie 
    indziej. | 
| THE TOWER OF BABEL 
 
    
    "What time is it?" "Oh yes, I'm so happy; | 
 - Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa, i brak mi tylko dzwoneczka u szyi, który by brzęczał nad Tobą, gdy śpisz. - Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr, wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą na skrzypiących zawiasach. - Jak to, zapomniałeś? Miałam na sobie zwykłą szarą suknię spinaną na ramieniu. - I natychmiast potem niebo pękło w stubłysku. - Jakże mogłam wejść, przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle kolory sprzed istnienia wzroku. - Szkoda, że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność, widocznie to był sen. - Dlaczego kłamiesz, dlaczego mówisz do mnie jej imieniem, kochasz ją jeszcze? - O tak, chciałbym, żebyś została ze mną. - Nie mam żalu, powinnam była domyślić się tego. - Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę. - I to juź wszystko? - Nikogo jak ciebie. - Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny, wyjadę z tego miasta. - Bądź spokojna, odejdę stąd. - Masz takie piękne ręce. - To stare dzieje, ostrze przeszło nie naruszając kości. - Nie ma za co, mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem i nie chcę wiedzieć, która to godzina. | 
| Letters of the Dead
 
    We read the letters 
    of the dead like puzzled gods – Translated by Vuyelwa Carlin. | 
 Czytamy listy umarłych jak bezradni bogowie, ale jednak bogowie, bo znamy późniejsze daty. Wiemy, które pieniądze nie zostały oddane. Za kogo prędko za mąż powychodziły wdowy. Biedni umarli, zaślepieni umarli, oszukiwani, omylni, niezgrabnie zapobiegliwi. Widzimy miny i znaki robione za ich plecami. łowimy uchem szelest dartych testamentów. Siedzą przed nami śmieszni jak na bułkach z masłem albo rzucają się w pogoń za zwianymi z głów kapeluszami/ Ich zły gust, Napoleon, para i elektryczność, ich zabójcze kuracje na uleczalne choroby, niemądra apokalipsa według św. Jana, fałszywy raj według Jana Jakuba... Obserwujemy w milczeniu ich pionki na szachownicy tyle że przesunięte o trzy pola dalej. Wszystko, co przewidzieli, wypadło zupełnie inaczej, albo trochę inaczej, czyli także zupełnie inaczej. Najgorliwsi wpatrują się nam ufnie w oczy, bo wyszło im z rachunku, że ujrzą w nich doskonałość. | 
| TRAVEL ELEGY 
 
 
    
    Everything's mine but just on loan, 
    
    Memories come to mind like excavated statues 
    
    From the town of Samokov, only rain 
    
    Paris from Louvre to fingernail 
    
    Boulevard Saint-Martin: some stairs 
    
    Only a bridge and a half 
    
    Poor Uppsala, reduced to a splinter 
    
    Sofia's hapless dancer, 
    
    Then separately, his face without eyes; 
    
    A Caucasian eagle soars 
    
    Everything's mine but just on loan, 
    
    Inexhaustible, unembraceable, 
    
    I won't retain one blade of grass 
    
    Salutation and farewell 
    
    For surplus and absence alike, Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | 
 Wszystko moje, nic własnością, nie własnością dla pamięci, a moje dopóki patrzę. Ledwie wspomniane, już niepewne, Boginie swoich słów. 
 Z miasta Samokow tylko deszcz i nic prócz deszczu. 
 Paryż od Luwru do paznokcia bielmem zachodzi. 
 Z bulwaru Saint-Martin zostały schodki i wiodą do zaniku. 
 Nic więcej niż półtora mostu w Leningradzie mostowym. 
 Biedna Uppsala z odrobiną wielkiej katedry. 
 Nieszczęsny tancerz sofijski, ciało bez twarzy. 
 Osobno jego twarz bez oczu, osobno jego oczy bez źrenic, osobno źrenice kota. 
 Kaukaski orzeł szybuje nad rekonstrukcją wąwozu, złoto słońca nieszczere i fałszywe kamienie. 
 Wszystko moje, nic własnością, nie własnością dla pamięci, a moje dopóki patrzę. 
 Nieprzebrane, nieobjęte, a poszczególne aż do włókna, ziarnka piasku, kropli wody - krajobrazy. 
 Nie uchowam ani źdźbła w jego pełnej widzialności. 
 Powitanie z pożegnaniem w jednym spojrzeniu. 
 Dla nadmiaru i dla braku jeden ruch szyi. | 
| Vestiario
 
    
    Ti togli, ci 
    togliamo, vi togliete 
    
    di lana, di 
    cotone, di terital, | 
 
     Zdejmujesz, 
    zdejmujemy, zdejmujecie | 
| 
 Riso
    
    La ragazzina 
    che ero 
 
    
    Ma, 
 
    
    Racconto 
 
    
    Racconto 
 
    
    Buffa piccina. 
 
    
    Le paghero' un 
    dolcetto, 
 
    
    Eppure vedi 
 
    
    Faresti meglio 
    a tornare 
 
    
    Non guardarci 
    cosi' | 
    
    Dziewczynka, którą byłam - 
    Ale, 
    
    Opowiadam, 
    
    Opowiadam, 
    Zabawna 
    mała. 
    Dałabym 
    jej na ciastko. 
    No 
    przecież widzisz, 
    
    Najlepiej, gdybyś wróciła, 
    Nie 
    patrz tak na nas | 
.
| HOMBRES EN EL PUENTE 
 
    
    Extrańo planeta y extrańas las gentes que aquí viven. 
 | 
    
    Dziwna planeta i dziwni na niej ci ludzie. | 
| A Great Man's House
    It was 
    written in marble in golden letters: 
    He made it 
    into the world at just the right time. 
    In this 
    room he pondered, 
    This is not 
    the same as photographs in boxes, 
    Happy? 
    Unhappy? 
    He still 
    managed not to die in the hospital, 
    He partook 
    of life Translated, from the Polish, by Joanna Trzeciak | 
     Wypisano 
    w marmurze złotymi zgłoskami: 
    
    Jeszcze w stosownym czasie zdążył przyjść na świat. 
    
    W tym pokoju rozmyślał, 
    
    To nie to samo, co fotografie w pudełkach, 
    
    Szczęśliwy? Nieszczęśliwy? 
    
    Udało mu się umrzeć jeszcze nie w szpitalu, 
    
    Jakby przypadło mu w udziale życie | 
| LOT’S WIFE 
 
    
    They say I looked back from curiosity.  
    
     | 
    
    Obejrzałam się podobno z ciekawości. 
 | 
| In Praise of Feeling Bad About Yourself 
    
    The buzzard never says it is to blame. Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Pochwala zlego o sobie mniemania Myszołów nie ma sobie nic do zarzucenia. Skrupuły obce są czarnej panterze. Nie wątpią o słuszności czynów swych piranie. Grzechotnik aprobuje siebie bez zastrzeżeń. 
 Samokrytyczny szakal nie istnieje. Szarańcza, aligator, trychina i giez Żyją jak żyją i rade są z tego. 
 Sto kilogramów waży serce orki, ale pod innym względem lekkie jest. 
 Nic bardziej zwierzęcego niż czyste sumienie na trzeciej planecie Słońca. | 
| BRUEGHEL'S TWO MONKEYS 
     
    
     
    
     Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | DWIE MAŁPY BRUEGLA 
 
 
    Tak 
    wygląda mój wielki maturalny sen: | 
| Nothing twice 
 
    
    Nothing can 
    ever happen twice.  
 
    
    Even if 
    there is no one dumber,  
 
    
    No day 
    copies yesterday,  
 
    
    One day, 
    perhaps, some idle tongue  
 
    
    The next 
    day, though you're here with me,  
 
    
    Why do we 
    treat the fleeting day  
 
    With smiles 
    and kisses, we prefer  Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | 
 
 
    Nic dwa razy 
    się nie zdarza  
 
    Choćbyśmy 
    uczniami byli  
 
    Żaden dzień 
    się nie powtórzy,  
 
    Wczoraj, 
    kiedy twoje imię  
 
    
    Dziś, kiedy 
    jesteśmy razem,  
    
     
 
    
    
    Uśmiechnięci, współobjęci  | 
| ALLEGRO MA NON TROPPO 
     
 
    
    I'm trying 
    to court life's favor, 
 
    
    always 
    there where it can see me 
 
    
    Oh how 
    grassy is this hopper, 
 
    
    Life (I 
    say) I've no idea 
 
    
    I praise 
    your inventiveness, 
 
    
    I just 
    don't want to upset you, 
 
    
    I tug at 
    life by its leaf hem: Translated by Stanislaw Baranczak and Clare Cavanagh | Allegro ma non troppo 
     
 |